Strona Główna

czwartek, 31 maja 2012

Rewolucja na talerzu - Agata Ziemnicka, Olga Kwiecińska - Kaplińska - recenzja

Rewolucja na talerzu to tytuł programu kulinarnego, który już od jakiegoś czasu można zobaczyć w TVN Style. Główne prowadzące Agata Ziemnicka (dietetyczka) i Olga Kwiecińska - Kaplińska przedstawiają ciekawe i nowe przepisy, na potrawy smaczne i stosunkowo niskokaloryczne. Próbują w sposób ciekawy uzmysłowić nam, iż gotowanie może być przyjemne, wcale nie pracochłonne, czasem nawet bardzo proste i sprawiać wiele radości. Program cieszy się dobrą oglądalnością. M.in z tego powodu powstała książka o tym samym tytule co program "Rewolucja na talerzu".

Książka ta składa się z kilku części. Pierwsza część to informacje teoretyczne dotyczące m.in:

• wpływu poszczególnych produktów na nasz wygląd, zdrowie oraz nasze samopoczucie,
• kupowania i przechowywania artykułów spożywczych, by nie traciły swoich wartości odżywczych,
• tego, których produktów używać, a których unikać by jeść smacznie i zdrowo.

W książce znajdziemy rozdział poświęcony odchudzaniu, czy choćby kilka słów o produktach takich jak mięso, ryby i owoce morza, nabiał, mąki i produkty mączne, warzywa, owoce czy zioła, jak również rozdział z którego dowiemy się praktycznych porad odnośnie przygotowywania potraw. Myślę, że taki teoretyczny wstęp do książki jest bardzo potrzebny i pozwoli nam łatwiej zrozumieć na czym nasza rewolucja na talerzu powinna polegać.

W dalszej części poradnika znaleźć możemy kilkadziesiąt różnych przepisów, które opatrzone zostały fotografią produktu czy potrawy, jak również informacją o tym ile kalorii dany produkt standardowo zawiera, oraz ile kalorii zawiera produkt proponowany przez autorki książki i tak np. Chleb - Kromka tradycyjnego chleba zawiera 90 kalorii, w wersji proponowanej przez autorki zawiera 70 kalorii - jak to możliwe? Tego dowiedzieć możecie się jedynie sięgając po książkę "Rewolucje na talerzu".

Wśród całej masy proponowanych potraw znaleźć możemy m.in przepis na schabowe w panierce, które nie musi mieć 950 kalorii, a może mieć jedynie 500, zapiekankę z cukinii i bakłażana z mięsnym sosem, która nie musi mieć 650 kalorii, a jedynie189 lub sernik pieczony w kąpieli wodnej, który nie musi mieć 350 kalorii, a jedynie150. To właśnie ta książka uświadomiła mi, iż czasem wystarczy przystanąć na chwilę i zastanowić się trochę nad produktem, który właśnie zamierzamy wziąć do ręki i poczekać jego zamiennika o mniejszej kaloryczności. Czasem wystarczy również zmienić kilka swoich przyzwyczajeń kulinarnych, by potrawy stały się mniej kaloryczne, i wcale nie musi się to łączyć z tym iż sama potrawa będzie gorsza czy mniej wyrazista, a czasem wręcz przeciwnie.

W książce "Rewolucja na talerzu" znaleźć możemy przepisy na pyszne śniadania, przekąski do pracy, obiady, desery i kolacje, których nie należy sobie wcale odmawiać. Myślę, że ta pozycja książkowa na rynku wydawniczym była potrzebna i zapewne znajdzie wielu swoich zwolenników. Na końcu książki znaleźć możemy dwa indeksy: jeden z nich gromadzi wykaz potraw i produktów, a drugi jest alfabetycznym spisem treści, który na pewno bardzo nam się przyda.

Książka nie jest przeznaczona wyłącznie dla Kobiet, jak niektórzy mogą pomyśleć. Jest to książka naprawdę dla wszystkich, niezależnie od płci czy wieku. Książka może być idealnym prezentem, bo mimo to, że wiele osób na forach internetowych przepisy z tej książki zamieszcza, to posiadanie tej książki w wersji papierowej myślę, iż jest wielką przyjemnością, tym bardziej, że jest ona wydana bardzo dobrze, na dobrym papierze i z ciekawymi ilustracjami. Czcionka jest też odpowiednio duża, by nie sprawić problemu w czytaniu nawet osobą starszym.

Moją rewolucję na talerzu uważam za udaną!


Książkę otrzymałam od:

niedziela, 6 maja 2012

Jerzy Knappe - zaprasza do stołu - recenzja

Po książkę „Zapraszam do stołu. Kuchnia Jerzego Knappe” sięgnęłam z ogromną przyjemnością! Na początek kilka wyjaśnień dla wszystkich tych, którzy nie do końca wiedzą kim autor książki jest. Jerzy Knappe – to postać fikcyjna, jeden z głównych bohaterów serialu „Przepis na życie”. W rolę Jerzego Knappe, utalentowanego kucharza, lubiącego niekonwencjonalne połączenia stylu i smaku, w serialu wcielił się Borys Szyc.

Książka ta została wydana przede wszystkim dla wszystkich fanów serialu „Przepis na życie”, ale również dla wszystkich tych, którzy lubią niebanalne przepisy kulinarne. Książka zawiera całe mnóstwo oryginalnych i ciekawych przepisów, które nie tylko bohaterowie serialu mają okazje na planie gotować i się ich aromatami delektować, ale przede wszystkim przepisy, które każdy z nas w zaciszu swojego domu może wypróbować.

Przepisy zostały podzielone na kilka rozdziałów, które tytuły wiele o każdym z nich mówią np. „Dania prosto z restauracji”, „Słodkości prosto od szefa kuchni”, „Moje gotowanie dla syna i z synem”, „Kuchnia samotnego wilka” czy choćby „To, co zawsze warto mieć”. W każdym z rozdziałów możemy znaleźć coś dla siebie. Oprócz samych przepisów i listy składników, książka zawiera również wiele cennych informacji przydatnych nam podczas gotowania, całe mnóstwo zdjęć nie tylko bohaterów serialu „Przepis na życie”, ale również samych potraw na których widok ślinka sama cieknie.

Pośród przepisów możemy znaleźć te z tradycyjnej kuchni polskiej, jak również potrawy włoskie czy śródziemnomorskie. Książka zawiera nie tylko wskazówki jak dania przygotować i przyrządzić, ale również jest w całości opowieścią o gotowaniu, smaku, o sposobie wyboru produktów i zapachu, który opisać wcale nie jest prosto
„Skoro mowa o ciastach... Kolejny przepis początkowo miał się znaleźć w rozdziale poświęconym daniom z resauracji, ale... Musi jednak być w tym miejscu. Uzywam w nim owoców granatu. Mówiłem wam już, że bardzo lubię granaty? Zwłaszcza, że od pewnego czasu maja dla mnie smak i zapach... miłości, po prostu”
Książka została wydana przez Wydawnictwo Literackie na bardzo dobrym papierze, więc będzie nam służyć długo, jest też idealnym pomysłem na ciekawy prezent dla bliskiej osoby. Na blisko 200 stronach możemy dowiedzieć się nie tylko sekretów kuchni Jerzego Knappe, ale również bliżej poznać upodobania kulinarne bohaterów serialu „Przepis na życie”. Tworzenie książek, które w jakiś sposób nawiązują do serialu czy filmu jest zabiegiem dość popularnym i chętnie wykorzystywanym przez wydawnictwa, problem jest jednak w tym, że gdy dany serial się kończy sprzedaż i zainteresowanie książką spada. Jednym z takich przykładów może być wydana na potrzeby serialu książka „Pamiętnik Brzyduli”. Podczas trwania tego serialu miała ona wielu zwolenników, wiele głównie młodych kobiet, chciało ją mieć. Teraz gdy o serialu już zapomniano o książce mówi się również coraz mniej i zapotrzebowanie na nią znacznie spadło. Na książkę z przepisami Jerzego Knappe jestem przekonana, że zapotrzebowanie będzie nie tylko podczas trwania serialu, ale i długo po nim, gdyż zawarte w niej przepisy są uniwersalne.

Myślę, że każda prawdziwa Pani domu, lubiąca nie tylko gotować czy piec, ale również eksperymentować w kuchni i dania tworzyć, powinna po tę książkę sięgnąć i książka ta powinna na dłużej w kuchni zagościć. Chciałam w recenzji skupić się na kilku ciekawych potrawach, które mogła bym szczególnie polecić, ale było mi tak ciężko wybrać, te kilka wyjątkowych, że zrezygnowałam. Każde z przepisów jest wyjątkowe i wybierając jedno czy kilka, pokrzywdziłabym resztę. Zatem jeśli jesteście odważne lub odważni i otwarci na nowe doznania kulinarne, zachęcam do przeczytania książki i wypróbowania m.in: Kaczki w rozmarynie ze świeżymi figami i octem balsamicznym, krewetki na białym winie z chilli, morzzarelli in carozza, czy choćby kruchego ciasta z kremem cytrynowym. Mniam!

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Literackiego:


sobota, 5 maja 2012

Gej w wielkim mieście - Mikołaj Milcke - recenzja


Gej w wielkim mieście” to pierwsza książka o tematyce gejowskiej jaką miałam okazję czytać. Zastanawiam się dlaczego? Pewnie dlatego, że polskim rynku wydawniczym, tak naprawdę wiele takich książek nie mam lub nie są dobrze promowane. W recenzji swojej postaram się nie skupiać na własnych poglądach na temat miłości dwóch mężczyzn do siebie, a raczej na samej treści książki i jej kształcie.

Mikołaj Milcke, który jest autorem książki posługuje się pseudonimem literackim i nie podpisał książkę własnym imieniem i nazwiskiem, bo jak twierdzi w przedmowie
Wszystko, o czym piszę, jest realne,a wiele z opisanych historii wydarzyło się naprawdę. Niektóre dialogi żywcem przepisałem na papier. Mam nadzieję, że autentyczność narracji sprawi, iż moja debiutancka powieść będzie Wam bliska, że wczujecie się w nią na tyle, by stać się jej częścią (..)” - str. 10
Z doświadczenia wiem, iż tego typu zabiegi, jak pisanie, że książka zawiera autentyczne przeżycia, a autor boi się ujaić swój wizerunek by nie zostać pognębiony czy wyrzucony z pracy, są stosowane dość często przez autorów i mają na celu głównie wzbudzić zainteresowanie czytelnika i chęć posiadania (kupienia) przez niego książki. Nie wiem, czy w tym przypadku to wyznanie, które możemy na początku książki przeczytać jest tylko zabiegiem marketingowym, czy prawdą, nie mniej jednak pochodzę do tego typy wyznać z dużym dystansem. Podobnie jak do wszystkich informacji, które mają być autentyczną notką o autorze (jego pseudonimie).

Bohaterem książki "Gej w wielkim mieście" jest młody chłopak, bezimienny na życzenie autora, który chciał jak twierdzi w ten sposób każdemu z nas pozwolić zidentyfikować się z tą postacią. Chłopak ten pochodzi z małego miasteczka, dość zacofanego intelektualnie i rozwojowo. On sam trafia na Uniwersytet Warszawski by tam podjąć naukę. Przygoda w Wielkim Mieście zaczyna się z dniem kiedy stopa chłopaka staje na dworcu warszawskim. To od tego momentu możemy śledzić przygody naszego bezimiennego bohatera, który jak łatwo z tytułu książki wywnioskować jest gejem. Bycie osobą homoseksualną i mieszkającą w małej wsi gdzie wszyscy chcą o wszystkich wszystko wiedzieć, nie jest łatwe. To właśnie mieszkając na wsiach najczęściej udajemy przed sąsiadami, przed panią sprzedawczynią w sklepie, przed księdzem w kościele, kogoś zupełnie innego niż naprawdę jesteśmy. Duże miasta jak Warszawa, dają możliwość bycia sobą i to właśnie w nich możemy się poczuć sobą, nie udawać kogoś, kim chcieli by inni byśmy byli. To właśnie w tym Wielkim Mieście nasz bohater odżywa i próbuje stać się kimś kim czuł, że jest choć nie dane mu to było uzewnętrznić gdy mieszkał w swoim małym rodzinnym miasteczku.

Przygody jakie spotykają naszego bohatera, jaki i dialogi rzeczywiście wydają się bardzo rzeczywiste i nie przesadnie ubarwione. Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko i z zaciekawieniem. Powieść potrafi rozbawić do łez, wzruszyć, czasem dać do myślenia, ale przede wszystkim poznać tak naprawdę życie człowieka, który mimo postępu czasu i naszego światopoglądu, jest nadal uważany przez naprawdę wielu, jako wyrzutek społeczeństwa. Bycie innym i umiejętność przyznania się do tego wymaga wiele odwagi. Czy nie zabraknie jej naszemu bohaterowi? Czy warszawskie życie jest tym wymarzonym rajem, o którym marzył chłopiec już od dawna, bo to ono miało być jego ziemią obiecaną?

Książka kończy się w taki sposób, że jestem przekonana iż powinna mieć swoją drugą cześć, myślę,  że niedługo o niej usłyszymy i z równym zaciekawieniem po nią sięgnę. Lubie książki oryginalne, a ta taka dla mnie była. Lubię książki o niebanalnej tematyce i ta właśnie książka moje oczekiwania spełniła. Czy jest to książka wyłącznie dla Gejów? Zdecydowanie nie. Myślę, że sięgnąć po nią powinno wielu ludzi, niezależnie od swoich poglądów na temat osób homoseksualnych.

Każdy z nas jest inny, różnimy się nie tylko fizycznie, ale również posiadamy różne poglądy, zainteresowania, mamy inne preferencje sexualne, żyjemy w różnych świtach, choć na jednej planecie ziemi. Książka ta uczy nie bać się inności i umiejętności pozbywania się strachu przed tą innością. Część ludzi zapewne po jej przeczytaniu lub nawet w jej trakcie poczuje się zbulwersowana, komentarze na temat tej pozycji, też na pewno będą różne i wielu nie będzie oceniać samej wartości książki, czy umiejętności pisarskich autora, lecz skupi się na ocenie preferencji sexualnych bohatera - tego jestem pewna.

Zastanawia mnie jednak, dlaczego autor, który poprzez książkę chce nas przekonać do tego, że INNY nie znaczy GORSZY, że inności nie powinniśmy się bać, i że przyznanie się do bycia gejem, choć ponosi za sobą różne konsekwencje, to nie powinniśmy się go bać - sam kryje się pod pseudonimem literackim, nie podając własnego nazwiska na okładce książki... To chyba trochę brak konsekwencji w działaniu. Oczywiście nikt z nas nie chodzi z koszulką z napisem: „Jestem hetero”, czy „Jestem lesbijką”. Chyba to nie o to chodzi, lecz skoro autor w książce podejmuje temat akceptacji siebie i umiejętności nie ukrywania przed światem tego kim się jest, to sam książkę podpisuje pseudonimem? Czy autor miał się czego obawiać? Czy rzeczywiście napisanie tej powieści pod własnym nazwiskiem niosło za dobą tak wiele konsekwencji? A może rzeczywiście dla wzbudzenia zainteresowania książką i zwiększenia jej sprzedaży, lepiej było napisać książkę pod pseudonimem? To przecież bardzo intryguje...

Fragmenty książki: dostępne na stronie =>TU<=
Recenzja została również umieszczona ba blogu: "Książki Moja Miłość"